Zdania na ten temat są oczywiście podzielone, wydaje się jednak, że zdecydowana większość rodziców posyłających swoje dziecko do norweskiego przedszkola jest bardzo zadowolona. Dlaczego? Posłuchajcie!
W Norwegii każde dziecko ma prawo zostać przyjęte do przedszkola. I rzeczywiście prawie się nie zdarza, żeby jakiś maluch miał z tym problem, ewentualnie może nie być akurat miejsca w placówce, która rodzicom najbardziej odpowiada. Prawdopodobieństwo dostania się przez dziecko do wymarzonego przedszkola znacznie się zwiększa, jeżeli może ono rozpocząć karierę przedszkolaka od początku roku szkolnego, czyli 15 sierpnia. W pierwszej kolejności przyjmowane są dzieci, które w poprzednim roku uczęszczały do danej placówki, ich rodzeństwo oraz maluchy nieznające norweskiego. Te ostatnie zresztą, przebywając w obcojęzycznej grupie, bardzo szybko uczą się nowego języka.
W Norwegii są zarówno przedszkola państwowe, jak i prywatne (ponad 50 %!). Takie same są jednak zasady przyjmowania do nich, niewiele różnią się też opłaty (jest to miesięcznie ok. 2500–3500 NOK), które uzależnione są raczej od wyposażenia konkretnego miejsca, wyżywienia czy liczby godzin spędzanych przez dziecko w przedszkolu.
Bardzo ciekawym pomysłem są przedszkola otwarte, gdzie dzieci przychodzą z opiekunami na kilka godzin dziennie. Korzystanie z tych miejsc jest zwykle darmowe, czasem wiąże się z symboliczną opłatą.
Norweskie przedszkola to najczęściej jedno- lub dwupiętrowe drewniane budynki nie różniące się wiele od zwykłych domów mieszkalnych, wyposażone w normalne stoły, krzesła i inne „dorosłe” sprzęty, choć zdarzają się też miejsca z mebelkami przystosowanymi do wzrostu dzieci.
Każda rodzina może poznać przedszkole, zanim dziecko zacznie do niego chodzić, natomiast pierwsze dni przeznaczone są zwykle na spokojną aklimatyzację w indywidualnym tempie, z możliwością towarzyszenia maluchowi przez rodziców. Wszyscy rozumieją, że początek przygody z przedszkolem to dla dziecka (dla rodziców zresztą też) ważny i często trudny czas, więc starają się pomóc. Nie zatrzymuje się więc dzieci na siłę i nie do pomyślenia jest sytuacja, że po rozstaniu z rodzicami połowa maluchów z grupy płacze…
Także przyprowadzanie i odbieranie przedszkolaków uważa się za istotne momenty kontaktu rodziców z pracownikami przedszkola, pozwalające na wymianę bardziej i mniej ważnych informacji.
Do rzadkości należą przedszkola oferujące trzy posiłki dziennie, w tym ciepły obiad; w Norwegii nie ma takiej tradycji. Dzieci jedzą zwykle posiłki przyniesione z domu (tzw. matpakke), a piją zimne mleko lub wodę z kranu ?. Ewentualnie otrzymują zdrowe przekąski, takie jak owoce, warzywa czy jogurt.
Ponieważ w Norwegii nie ma żłobków, uczęszczanie do przedszkola dzieci rozpoczynają bardzo wcześnie, nierzadko już pod koniec pierwszego roku życia! Przedszkolaki są zwykle podzielone na grupy: 1-3 i 3-5 lat, ale dużo czasu spędzają wszystkie razem (na placu zabaw, podczas posiłków i w wielu innych sytuacjach), dzięki czemu uczą się nawiązywać relacje nie tylko z rówieśnikami, ale też ze starszymi i młodszymi dziećmi, podobnie jak w rodzinie.
W Norwegii przedszkolaki mnóstwo czasu spędzają na świeżym powietrzu (przynajmniej dwie godziny dziennie, bez względu na pogodę, no może z wyjątkiem oberwania chmury i trzydziestostopniowego mrozu ?). Dlatego bardzo dużą rolę przywiązuje się do odpowiedniej odzieży, dzieci muszą też mieć ubrania na zmianę. Od jesieni do wiosny maluchy biegają najczęściej w nieprzemakalnych kombinezonach (znanych skandynawskich firm), które umożliwiają im zabawę w błocie, na deszczu itp. Norwegowie lubią powtarzać, że nie ma złej pogody, jest zła odzież!
W norweskim przedszkolu dzieci przede wszystkim swobodnie się bawią, bo wiadomo że maluchy najwięcej uczą się przez zabawę. Mają do dyspozycji pokoje tematyczne, gdzie mogą wybrać rodzaj aktywności zgodnie z własnymi zainteresowaniami i chęciami. Zdarzają się oczywiście zajęcia wspólne, ale jeżeli któreś dziecko nie ma ochoty, nie musi brać w nich udziału. Polscy rodzice zwykle są zaskoczeni, że norweskie przedszkolaki mają do dyspozycji różne „dorosłe” narzędzia i sprzęty, którymi mogą się bawić. Poza tym nie organizuje się tzw. leżakowania, ale każde dziecko może się przespać, jeżeli potrzebuje. Maluchy śpią często w wózkach na dworze, nawet w zimie! Mniej więcej raz w tygodniu organizowane są też wycieczki poza teren przedszkola, żeby dzieci mogły poznawać bliższą i dalszą okolicę oraz różne ciekawe miejsca.
W każdej grupie jest kilku opiekunów (nierzadko są to panowie!). Często uczestniczą oni we wspólnej zabawie z dziećmi, pozwalając na przykład obsypywać się liśćmi, wspinając się na drzewa czy zjeżdżając z górki na sankach. Za naturalne uważają siadanie z dziećmi na podłodze, branie ich na ręce lub na kolana, przytulanie itd. Pozwalają też mówić sobie po imieniu.
I co o tym myślicie?